Witajcie kochani :)
Wiem, należy mi się porządny opieprz, zdaję sobie z tego sprawę. Ale jak wiecie, prowadzę jeszcze jeden blog <link> , ostatnio wstawiłam tutaj miniaturkę "Przepraszam Draco" (jeśli ktoś jeszcze nie przeczytał to zapraszam do poprzedniego posta i do wyrażania opinii na jej temat :3) no i mamy koniec roku szkolnego, a ja dodatkowo jeszcze bierzmowanie. Jeśli ktoś pracuje na czerwony, to ma bardzo mało czasu i wie, o czym mówię.. :/
Rozdział jest dość długi, tak mi się wydaje. (W końcu po tak długiej nieobecności muszę się jakoś zrekompensować swoim czytelnikom :*). Ale. Rozdział byłby JESZCZE dłuższy gdyby nie moja głupota. Otóż: pisałam rozdział w notatniku (tak, wiem, idiotyczny pomysł, ale cóż.. cała ja -,-) i nie zapisałam, a komputer z niewiadomych przyczyn się wyłączył i w żaden sposób nie mogłam odzyskać większej części rozdziału, którą pisałam dziś przez pół dnia. Z poczucia obowiązku siedziałam do niemal dwunastej w nocy, by odtworzyć to, co wcześniej napisałam, ale i tak nie miałam wystarczająco dużo siły, by napisać tyle, ile w dzień. Urwałam w pewnym momencie, a dalsza część akcji odbędzie się w kolejnym rozdziale. Ale teraz oddaje rozdział w Wasze rączki. Także ten: czytajcie i komentujcie :))
Ale koniec tego biadolenia :) rozdział nareszcie się pojawił, a ja czekam z niecierpliwością na Wasze opinie ;) Mam nadzieję, ze jak najwięcej czytających wypowie się na temat tej notki oraz mojego stylu pisania, bo nie mam pojęcia, czy pisać dalej czy też nie :)
***
Kolacja minęła Justine głównie na rozmowie z Blaisem, Pansy oraz Terencem. Daphne, zbyt zajęta rzucaniem niechętnych spojrzeń na czerwonowłosą, która ewidentnie co chwila spoglądała na blondyna, nie zauważyła nawet, że jej chłopak robi zupełnie to samo w kierunku nowej uczennicy.
Po posiłku nadszedł czas do pójścia do swoich dormitoriów.
- Za mną pierwszoroczni! - zawołał Draco w kierunku najmłodszych Ślizgonów siedzących przy ich stole. Kiedy zaczęli się podnosić i stanęli w grupce obok niego, on zwrócił się do Justine rozkazującym tonem:
- Morgan, ty też.
- Nie dzięki, sama trafię. - odpowiedziała, wstając z miejsca.
- Mam się tobą zająć i zapoznać z zamkiem. - wycedził. Nie sądził, że ta dziewczyna będzie stawiała taki opór.
- Już ci powiedziałam: sama się sobą zajmę. - rzuciła, idąc w kierunku wyjścia.
- Aleś ty uparta.. - Smok wywrócił oczami i ruszył za nią, dając ręką znać pierwszoroczniakom, że mają iść za nim.
- Dziewczyna uparta zawsze jest coś warta, Malfoy. Zapamiętaj to sobie. - odpowiedziała, nawet na niego nie patrząc. Chłopak wyrównał z nią krok i zerknął na nią. W jej oczach widać było upór i chęć zrobienia wszystkiego po swojemu. Zatrzymał się tak gwałtownie, że kilka idących za nim pierwszaków o mało na niego nie wpadło. Z lekka poirytowany złapał Justine za przegub ręki, zmuszając ją do tego, żeby również się zatrzymała. Zaskoczona gwałtownym szarpnięciem do tyłu, odwróciła się, a gdy ujrzała tego przyczynę, w jej oczach pojawiła się złość. Otworzyła usta, by coś powiedzieć, lecz Draco ją ubiegł:
- Słuchaj, może myślisz, że robię to z przyjemności, ale prawda jest taka, że to McGonagall kazała mi się tobą zająć. Więc nie stawiaj oporu i daj się grzecznie zaprowadzić do dormitorium.
Jus wyrwała rękę z jego uścisku i odgarnęła z twarzy kosmyk czerwonych włosów, który opadł jej na oczy, gdy tak gwałtownie i brutalnie została zatrzymana i szarpnięta do tyłu, by się odwróciła. Już mu chciała pocisnąć, gdy przypomniała sobie słowa profesor McGonagall. Rozejrzała się. Ujrzała plątaninę korytarzy i ruchomych schodów. A jeśli się zgubi?
- Prowadź. - rzuciła i odwróciła się do niego tyłem, przez co nie ujrzała nikłego uśmiechu triumfu, jaki pojawił się na twarzy Ślizgona. Blondyn wyminął ją i zaprowadził grupkę swoich podopiecznych do pokoju wspólnego Slytherinu, podał hasło, następnie zaprowadził ich do swoich dormitoriów. Na sam koniec zostawił sobie Justine.
- Ty masz dormitorium razem z innymi dziewczynami z naszej klasy. Po lewej stronie, na samej górze. Pansy, Daphne i reszta powinny już tam być. Zmykaj. - rzucił, odwrócił się na pięcie i zniknął w dormitorium chłopców. Justine westchnęła i poszła zgodnie z jego wskazówkami. W środku rzeczywiście siedziały już dziewczyny. Poznała tam Lydię, która siedziała na łóżku razem z Daphne śmiejąc się tylko ze znanych im tematów. "Aha, psiapsióły. Jebane plastik-fantastik" - pomyślała Jus niechętnie. Następnie poznała jeszcze Claudię, która cichutko siedziała na swoim łóżku pogrążona w lekturze. Taka szara myszka.
Pansy wszystko jej wytłumaczyła, po czym oznajmiła, że idzie spać, bo uczta późno się skończyła, a jutro od rana są zajęcia.
- Właśnie.. a plan lekcji? - zapytała Jus, rozglądając się po dormitorium.
- Jest na twojej szafce nooocnej.. - odpowiedziała zielonooka, ziewając.
Czerwonowłosa spojrzała we wskazanym kierunku i rzeczywiście ujrzała tam kawałek pergaminu z rozpisanym planem zajęć, po czym spakowała książki potrzebne jutro. Gdy szykowała się do spania, przez przypadek usłyszała rozmowę Daphne i Lydii. Zerknęła na Pansy i zauważyła, że ona również przysłuchuje się tym dwóm laluniom, które siedziały na łóżku Greengrass zasłonięte kotarami. Szkoda tylko, że zapomniały rzucić zaklęcie wyciszające, żeby ich nie było słychać...
- Daphne.. uważaj lepiej na tą nową.. - odezwała się Lydia.
- Weź mi o niej nie przypominaj. - rzuciła ze złością Greengrass. Justine i Pansy nadstawiły uszu, natomiast Claudia niewzruszona siedziała na swoim łóżku pogrążona w lekturze.
- Widziałaś co było na stołówce? - zapytała psiapsióła Daphne, a Pansy spojrzała na Czerwoną z niemym pytaniem w oczach: "A co było na stołówce?".
- Powyrywam jej te czerwone kudły, jak tylko wejdzie mi w drogę. - odezwała się dziewczyna Malfoy'a głosem pełnym nienawiści, co niezmiernie zdenerwowało Jus. Jednym szybkim ruchem rozsunęła kotary.
- Co ty kurwa robisz?! - Greengrass poderwała się z łóżka i wyjęła różdżkę.
- Mama cię nie nauczyła, że nieładnie obgadywać innych?!
- Nie podsłuchuj ty pieprzona mendo!
- Czego ty ode mnie chcesz, dziewczyno?!
- Po prostu cię nie trawię! Wynoś się stąd! Nikt cię tu nie chce! - wykrzyczała Greengrass i rzuciła na Czerwoną zaklęcie odpychające. Pod wpływem Expulso Justine znalazła się nagle na drugim końcu dormitorium i z impetem uderzyła w ścianę. Z cichym stęknięciem wyprostowała się i wyjęła swoją różdżkę. Następne słowa Daphne jeszcze gorzej zdenerwowały Jus:
- Z tymi swoimi czerwonymi kudłami bardziej pasujesz do Gryffindoru niż do Slytherinu. - zakpiła. - Uważaj, żebyś się któregoś razu nie obudziła bez swojej pięknej fryzurki na głowie. - dodała szyderczo, a Justine zacisnęła palce na różdżce.
- Czyli o przynależności do domów decyduje kolor włosów? W takim razie masz, ty głupia małpo! - krzyknęła i zmieniła kolor włosów Daphne na... zielony.
- Rodowita Ślizgonka, nie ma co. - zakpiła i wściekła opuściła pomieszczenie. Gdy szła, kątem oka zauważyła, że z sąsiednich dormitoriów wyglądają zaciekawieni i rozbawieni mieszkańcy, chcący dowiedzieć się, co za afera już się rozkręca. Każdy chciał być w posiadaniu jak najświeższych plotek.
Gdy Justine opuszczała pokój wspólny Ślizgonów, w lochach rozległ się przeraźliwy krzyk Daphne, która właśnie przejrzała się w lusterku. Jak burza wypadła z dormitorium, tym samym wywołując śmiech wśród gapiów swoim kolorem włosów.
- Gdzie ona poszła?! - wściekła zapytała zbiorowisko, wśród których był także jej chłopak z twarzą wykrzywioną w grymasie kpiny, rozbawienia, ale i jednocześnie podziwu dla wyczynu Czerwonej.
Kilkoro obecnych wskazało Daphne kierunek, w którym udała się Jus. Greengrass szybkim krokiem przemierzyła pokój wspólny i wypadła na korytarz. Nie zdążyła zauważyć swojej rywalki, która dosłownie przed sekundą zniknęła za zakrętem. W oddali zauważyła, że Filch już patroluje korytarze, więc czym prędzej weszła z powrotem.
- I co? Dopadłaś ją? - zapytała podekscytowana Lydia, która dołączyła do grona ciekawskich gapiów czekających na nową sensację.
- Nie.. ale Filch już łazi, więc pewnie zarobi szlaban. - powiedziała z satysfakcją. - I to pierwszego dnia szkoły. - dodała z nieskrywanym zadowoleniem i weszła do dormitorium. Zaraz za nią za drzwiami zniknęła Lydia, po czym reszta zbiorowiska również zaczęła się rozchodzić. Pozostał tylko jeden blondyn, który, nie zastanawiając się zbytnio, wyszedł z pokoju wspólnego i ruszył w poszukiwaniu czerwonowłosej.
***
Justine szła szybkim krokiem ciemnymi korytarzami Hogwartu, co chwila zaciskając dłonie w pięści i je rozluźniając. Rzadko się zdarzało, że ktoś zdenerwował ją do tego stopnia, by łzy wściekłości napływały jej do oczu, a skoro tej zołzie się to udało już pierwszego dnia znajomości, to pewny znak, że uda jej się to jeszcze nie raz. Przez tą wredną małpę czuła się odrzucona już pierwszego dnia szkoły, wiedziała, że ona uprzykrzy jej życie aż po sam koniec roku szkolnego, a to, co dziś miało miejsce, to dopiero początek wojny.
Gdy skręcała za róg, poczuła, jak uderzyła w coś czołem. Podniosła wzrok i ujrzała przed sobą nikogo innego jak Dracona.
- Ugh znowu ty? - zapytała, masując obolałe miejsce.
- A co? Wolałabyś się natknąć na Filcha? - odpowiedział jej pytaniem na pytanie, próbując w mroku dostrzec emocje wypisane na jej twarzy, jednak nikłe światło świec uniemożliwiło mu to. Zauważył jedynie małą, błyszczącą łzę spływającą po policzku, na której widok lekko ścisnęło mu się serce, lecz nie dał tego po sobie znać. Wzbudziło to w nim jakiś nikły instynkt opiekuńczy, przez co poczuł ogromną ochotę wytrzeć słoną kroplę z jej policzka, jednak nie posunął się do tego.
- A kto to? - zapytała Jus, pociągając nosem.
- Woźny, który wlepi ci szlaban, jeśli nie wrócisz zaraz do dormitorium.
- Szlaban? Jaki?
- Nie wiem. - Draco wzruszył ramionami. - To może być wszystko. Od sprzątania klas po wizytę w Zakazanym Lesie.
Justine zagryzła wargę. Nie miała ochoty na szlaban w jakiejkolwiek postaci i to już pierwszego dnia szkoły. Rozejrzała się. Nie wiedziała, którędy wrócić i co zrobić, by nie natknąć się na Filcha.
- To jak? Wracasz?
Nie miała innego wyjścia. Westchnęła.
- Zgoda.. Prowadź.
Blondyn wyminął ją i ruszył przed siebie, po drodze chwytając jej dłoń.
- To żebyś się nie zgubiła.. - podniósł jeden kącik ust w ironicznym uśmieszku, który dosłownie za moment zniknął, gdy Czerwona wyszarpnęła rękę.
- Widzę cię, obejdzie się bez tego. - wycedziła przez zęby, na co Malfoy już nic nie odpowiedział. Szedł w mroku dobrze znanymi mu korytarzami, uważając przy tym, by nie wpaść wprost w łapy woźnego.
W pewnym momencie usłyszeli odgłosy kroków oraz ciche miałkanie. Justine spojrzała zdezorientowana na Draco i zauważyła, że ten rozgląda się nerwowo.
- To Filch.. - szepnął, szukając wzrokiem jakiejś kryjówki. Niedaleko od niech zauważył drzwi, które uznał za jedyną szansę ucieczki.
- Chodź.. - złapał Jus za rękę i kilkoma dużymi krokami pokonał odległość dzielącą ich od drzwi. Gdy je otworzył, ich oczom ukazał się mały składzik na miotły, w którym było miejsce tylko dla jednej osoby. Wepchnął tam Justine, nie zważając na jej protesty.
- Ciiicho! - syknął, przykładając jej palec do ust. Kroki woźnego były coraz głośniejsze.
- Jak Filch już pójdzie, poczekasz chwilę, wyjdziesz stąd, dojdziesz do końca korytarza, skręcisz w lewo i ostatnie drzwi po prawej. - powiedział i zamknął drzwi składziku. Nie minęło kilka sekund, kiedy Jus usłyszała zza nich męski głos.
- No proszę, pan Malfoy. O tej porze powinien być pan w łóżku.
- Cierpię na bezsenność. - mówienie kłamstw przychodziło Smokowi z łatwością. Nie zamierzał wydać Czerwonej, że to ona opuściła dormitorium, że kręciła się po szkole i że aktualnie siedzi obok w składziku na miotły. Nie wiedział, co nim wtedy kierowało, ale tłumaczył sobie, że to dlatego, iż nie chce, by Slytherin stracił jakiekolwiek punkty, zanim jeszcze je otrzyma. A on? On był prefektem i już miał w zanadrzu kolejną wymówkę.
- Poza tym, szukałem pewnej młodej Ślizgonki. Pierwszy dzień w Hogwarcie i nie wie jeszcze, co jej wolno, a co nie.
- Kręci się tu jeszcze ktoś? - fuknął Filch, rozglądając się przenikliwie, jakby widział wszystko, co się dzieje w mroku.
- Widziałem, jak opuszcza pokój wspólny i wyszedłem jej poszukać. Zapewne już jest z powrotem, nie ma się czym martwić. Wrócę do królestwa Slytherinu i sprawdzę.
- Dobrze, panie Malfoy, ale proszę pamiętać, że ja już się zatroszczę o szlaban dla pana. - powiedział woźny, uśmiechając się wrednie. "Gorszy niż Daphne" - pomyślała Jus, kryjąc się w składziku i słuchając tej rozmowy.
- W to nie wątpię. - rzucił kpiąco Malfoy i zaraz po jego wypowiedzi dało się słyszeć odgłosy kroków. Jus domyśliła się, że to Draco postanowił skończyć dyskusję i odejść. Zaraz po tym usłyszała, jak Filch mówi sam do siebie:
- Przeklęte bachory. Myślą, że im wszystko wolno. Dostanie szlaban i się nauczy. Chodź, Norris, idziemy do Snape'a.
Justine poczekała, aż kroki Filcha ucichną i dopiero delikatnie i powoli otworzyła drzwi składzika. Rozejrzała się i szybkim krokiem ruszyła we wskazanym wcześniej przez Dracona kierunku. Chwilę później była już w pokoju wspólnym. Powoli, prawie że na palcach, zmierzała do swojego dormitorium. Niemal podskoczyła, gdy w pokoju wspólnym rozległ się chłodny głos Malfoy'a:
- No proszę. Nasza zguba się znalazła.
Czerwona rozejrzała się i dopiero po chwili zauważyła, że na kanapie, tyłem do niej, siedzi blondyn. Nic nie odpowiadała, tylko wpatrywała się w tył jej głowy, zastanawiając się, czemu tak właściwie jej nie wydał. Chłopak podniósł się z miejsca i odwrócił w jej stronę.
- Gdzie to się chodziło? - zapytał, unosząc brew i krzyżując ręce na piersi. "W co on gra?" - zapytała się Jus z myślach.
- Przecież wiesz... - mruknęła zirytowana, lecz jej wypowiedź została zignorowana przez blondyna, mówiącego pewnym siebie głosem:
- Wiesz, że jako prefekt mam prawo w każdej chwili odjąć ci punkty dla domu lub zaprowadzić do któregoś z nauczycieli, z powiadomieniem, że złamała regulamin i powinnaś otrzymać szlaban?
- Śmiało, zrób to. - powiedziała Czerwona tonem, jakby rzucała Malfoy'owi wyzwanie.
- Pierwszy i ostatni raz ratuje ci tyłek. Zapamiętaj to sobie. - Draco zniżył głos do szeptu, wyminął ją i zniknął za drzwiami do swojego dormitorium. Justine westchnęła i nie mogąc nic zrozumieć poszła do siebie w nadziei, że Greengrass już śpi. Rzeczywiście, Panna-Jestem-Najlepsza-I-Najpiękniejsza drzemała sobie w swojej srebrno-zielonej pościeli, do której niezmiernie pasował jej nowy kolor włosów. Na jego widok Justine zachciało się śmiać, jednak musiała stłumić ten odruch, szybko i cichutko przebrać się w kremową, koronkową koszulę nocną i wskoczyć pod kołderkę. Wydawało jej się, że zasnęła, zanim jeszcze dotknęła głową poduszki.
***
Następnego dnia Justine obudziła się, gdy tylko pierwsze promienie słońca zaczęły zaglądać do dormitorium. Zerknęła na zegar, było kilka minut po szóstej. Reszta jej towarzyszek jeszcze spała, więc po cichu, by nikogo nie zbudzić, wstała, wzięła najpotrzebniejsze rzeczy i poszła do łazienki. Wzięła długi, gorący prysznic i ubrała mundurek w barwach Slytherinu. Kiedy się malowała, do łazienki weszła Daphne z tym swoim zielonym kolorem włosów. Greengrass obrzuciła Justine wściekłym spojrzeniem, ale nic nie mówiąc weszła pod prysznic w celu zmycia tego okropnego koloru. Z czasem do łazienki wchodziły kolejne osoby, a około wpół do ósmej Jus była już gotowa i mogła spokojnie wrócić do dormitorium.
Siadając na łóżko, zerknęła jeszcze raz na swój plan lekcji:
Eliksiry
Eliksiry
Zaklęcia
Obrona Przed Czarną Magią
Transmutacja
Zielarstwo
Ciekawe, jak jej pójdzie. Jacy będą nauczyciele. Oby nie byli do niej jakoś uprzedzeni ani nic, bo jeśli nie skończy szkoły z dobrymi wynikami, nigdy nie znajdzie pracy, która by ją satysfakcjonowała. A było to albo stanowisko nauczyciela, albo posada w Ministerstwie Magii, najlepiej jako auror lub ich szef.
Przeciągnęła się, ziewając, po czym stwierdziła, że pora iść na śniadanie. Podążyła za tłumem uczniów wychodzących z pokoju wspólnego w nadziei, że idąc za nimi dotrze do Wielkiej Sali. Na jej szczęście po kilku minutach znalazła się u celu i zajęła miejsce przy stole, gdzie nie było zbyt wiele osób i mogła w spokoju zjeść śniadanie. Nałożyła sobie na talerz tosta oraz nalała soku pomarańczowego. Wydawać by się mogło, że nic nie zakłóci jej spokojnej egzystencji, gdy po chwili obok pojawił się ten wredny arystokrata w towarzystwie Blaise'a i Terence'a.
- Morgan, uwazaj, bo ci w biodra pójdzie. - rzucił blondyn i wział szklanke soku pomarańczowego, stojącego przed Jus. Wypił jego zawartość i odstawił na miejsce, po czym odszedł, a Justine, zaciskajac dłonie w pięści, rzuciła tylko oschłe "Smacznego".
- Spokojnie, Jus. Ten typ tak ma. - Blaise poklepał ją po ramieniu, widząc jej minę.
- Czemu on zachowuje sie raz przyjaźnie, a raz jak dupek? - zapytała, patrząc w ślad za Malfoy'em, który teraz zajął miejsce wraz z Terencem obok Pansy.
- To jest Draco, tego nie ogarniesz. - westchnął Zabini i usiadł obok Jus, po czym poczęstował się jej tostem. Dziewczyna wywróciła oczami i wzięła ze stołu jabłko. Po skończonym posiłku, zapytała swojego towarzysza:
- Blaise.. zaprowadzisz mnie do klasy?
- Z największa przyjemnością bym to zrobił, ale chyba ktoś inny miał się tobą zająć? - zapytał Diabeł z lekkim uśmiechem, jakby troche zawiedziony, a Justine jęknęła zrezygnowana. Jeszcze bardziej dobiło ją to, że dosłownie za sekundę pojawił się obok Malfoy i zapytał tym swoim ironicznym tonem:
- I jak Morgan? Gotowa na wycieczkę?
Czerwona wstała z miejsca z miną, jakby szła na ścięcie i rzuciła Blaise'owi zbolałe spojrzenie. "Ratuj" - powiedziała bezgłośnie, na co Diabeł tylko uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Chodźmy.. - westchnęła i ruszyła za Draconem, idącym w stronę wyjścia.
- Czemu mnie oprowadzasz? - zapytała, zrównując z nim krok.
- Bo muszę. - wzruszył ramionami, nawet na nią nie patrząc.
- Przecież mógłby mnie oprowadzać ktos inny.
- Chcesz się pozbyc najprzystojniejszego przewodnika w szkole?
- Najprzystojniejszego? Gdzie? Nie widzę.. - powiedziała Jus, rozglądając się teatralnie dookoła, za co została dźgnięta palcem w żebra.
- Ała! - zawołała, masując obolałe miejsce.
- Wredna jesteś. - rzucił Draco.
- To po co marnujesz na mnie swój cenny czas? - spytała, a chłopak zastanowił się chwilę.
- Bo to zabawne, jak tak się na mnie denerwujesz. A ja lubię denerwować innych. A że jesteś tutaj nowa, to dodatkowa rozrywka. - odpowiedział po chwili i zerknął na nią.
- Sprawia ci to przyjemność? - zapytała zła, że ktoś tak bawi się jej uczuciami, że to, że wywołuje w niej złość, kogoś bawi.
- Nie spinaj się tak, Morgan, złość piekności szkodzi. - chłopak uniósł do góry jeden kącik ust w złośliwym uśmieszku.
- Po nazwisku to po pysku, Malfoy. - warknęła Czerwona.
- Uuu jaka kulturka. - mruknął.
- Większa niz u ciebie. - odparowała.
- Nie prowokuj.. - Ślizgon pokręcił głową.
- Bo co? - zapytała Jus, zatrzymując sie i krzyżując ręce na piersi. Draco stanął na przeciw niej. Patrząc jej w oczy, pochylił głowę, zbliżając twarz do jej twarzy.
- Bo pożałujesz. - wyszeptał, nadal patrząc w jej duże, brązowe oczy. - Chyba nie chcesz, żebym uprzykrzał ci życie az do końca szkoły.
- Nie musisz. Twoja kochana dziewczyna perfekcyjnie się tym zajmie. - powiedziała Jus, wypowiadając słowa "kochana dziewczyna" niemal z jadem w głosie.
- A teraz, jak możesz, zaprowadź mnie do klasy, bo inaczej się spóźnimy. I zarobisz kolejny szlaban. Przeze mnie. - powiedziała złośliwie, hardo odwzajemniając spojrzenie Dracona. Chłopak poczekał jeszcze chwilę, nie odwracając wzroku i czekając, aż Czerwona pierwsza to zrobi. Gdy to się stało, ze swoim malfoyowskim uśmieszkiem odwrócił się i ruszył w dalsza droge do klasy, do której i tak weszli spóźnieni.
***
Zapraszam do zakładki "Zapytaj Bohatera" :)
Serdecznie Was pozdrawiam, całuję i do następnego :*
/Wasza Annabeth
Zajebiste, jak wszystko co piszesz :3
OdpowiedzUsuńDziękuję Niuniu :*
UsuńOj, coś czuję, że Jus i Greengrass się nie polubiły? :D Na pewno będzie ciekawie. Bardzo podoba mi się niechęć dziewczyn do siebie na wzajem i oby więcej takich akcji jak zielone włosy ;)
OdpowiedzUsuńhttp://albus-potter-i-eliksir-wskrzeszenia.blogspot.com/
Ojj nie pałają do siebie sympatią :D w końcu nigdzie nie ma kolorowo, wrogowie zawsze muszą być ;) postaram się wymyśleć więcej takich akcji :) pozdrawiam serdecznie :*
Usuńsuper rozdział
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie :)
UsuńNo! Justine ma charakterek! I o to chodzi! :D Uwielbiam ją! <3 "Dziewczyna uparta zawsze jest coś warta, Malfoy. Zapamiętaj to sobie." To było prze kochane! <3 Jakoś tak mnie ten zwrot urzekł. ;3
OdpowiedzUsuńNienawidzę Daphne! Ugh! ;/ Ale za to... ma zielone włosy! :D Boska ta scena! :3 A potem jak Draco poszedł jej szukać! *O* I uratował! <3
To dźganie w żebra to już bardziej przekomarzanki niż kłótnie... Coś się zaczyna dziać! ;*
"Po nazwisku to po pysku, Malfoy" urzekają mnie chyba wszystkie teksty które cytuje Jus! <3
Rozdział bombowy jak zwykle i oczekuję nowego rozdziału szybciej niż ostatnio! ;*
Pozdrawiam cieplutko <3
Dziękuję Ci, że zajrzałas i skomentowałas :*
UsuńCóż, gdyby nie miała charakterku, nie trafiła by do Slytherinu ;)
Teksty staram się dobierac z wielką starannością ;) kiedys powiedziałam tak mojemu chlopakowi, jak stwierdził "Aleś ty uparta" i nie wiedział, co odpowiedzieć XDDD teraz, jak tak powie i ja zacznę mówić "Dziewczyna uparta" to on mi przerywa kończy "zawsze jest coś warta, tak wiem" XD
Cóż, ja też jej nienawidze, ale będą momenty w blogu, gdy Daphne będzie górą :/
Przekomarzanki obowiązkowe =D
Postaram się. Jeśli nie tutaj, to na Zagubioną.
Również pozdrawiam :*
Droga Annabeth,
OdpowiedzUsuńzapraszałaś nas, więc jesteśmy, może nie od razu, ale... jednak :D
Mamy jedną malutką uwagę. Filch powiedział, że idzie do Snape'a... czy on nie został zabity przed Voldka? :D Ale w sumie... to fikcja, nie trzeba się tego trzymać :)
Co do rozdziału to mimo tego, że bardziej lubujemy się w czasach starych roczników, to Twój blog ma w sobie coś co przyciąga. I chyba dzięki Tobie polubimy Dracona, ah ta urocza arogancja :D
Justine wydaje się silną kobietą, mimo tych kilku łez, które uroniła. Przyda jej się silny charakter jeśli ma przeżyć cały rok w pokoju z Daphne. Mamy nadzieję, że mimo tej dziwnej relacji pomiędzy Malfoyem a Jus, to coś jednak mimo nimi zaiskrzy.
Historia jest ciekawa na razie, czekamy na dalszą realizację Twojego opowiadania i liczymy, że nas powiadomisz! :D
Pozdrawiamy i życzymy ogromu weny!
~ Rogacz i Łapa
Dziękuję Wam ślicznie, że dałyście się skusić i wpadłyście do mnie :* Witajcie na pokładzie ;D Ja jak tylko nadrobię rozdziały u Was (a jestem już na 5 ^^) z pewnością pozostawię po sobie jakis znak ;)
UsuńCo do Snape'a, wyjaśnienie jego obecności w tym blogu będzie w następnym rozdziale;) Wplotę tutaj bohaterkę mojego drugiego opowiadania, ale to będzie raczej postać epizodyczna w tej historii :)
ajfsdgoeijufdhiisjkjs TAK :D polubcie Dracusia XDDD
Daphne nawinie się jeszcze nie raz, więc seerio Justine będzie musiała być silna i potrafić odróżnić prawdę o fałszu.
Oczywiście, że Was powiadomię. Również pozdrawiam i życzę weny w Waszym opowiadaniu :*
/Annabeth
Wybacz, że nie napiszę długaśnego komentarza, który bardzo chętnie bym wyprodukowała, ale jestem w trakcje przepakowywania się z jednej wyprawy na drugą ;).
OdpowiedzUsuńRozdział świetny :). No i te zielone włosy :D (swoją drogą, zawsze chciałam mieć swoje włosy w jakimś nietypowym kolorze, ale niestety na mojej głowie żadne farby nie chcą się trzymać - pozostaje mi czekać na spóźnioną sowę z listem z Hogwartu, gdzie nauczyłabym się takich czarów :D). Czekam na nexta :)
http://nocturne.blog.pl/
Nie szkodzi moja droga, dla mnie najważniejsze jest to, że zajrzałaś i to pokazałaś :)
UsuńDziękuję ;* postaram sie więcej takich akcji na froncie Justine-Daphne :D
(to tak jak i ja :D dwa lata temu bordowa szamonetka,chciałam potem mieć czerwone, ale postawiłam na rudopomarańczowe ;D i ta chodzę z rudymi kudłami już prawie rok XD życzę Ci z całeg serduszka, żeby taka swa Ci przyszła :)) pozdrawiam :*
/Annabeth
No moja droga,co rozdział co raz lepiej! oby tak dalej skarbie! :*/misia
OdpowiedzUsuńDziękuję Misia :* Cieszę się, że Ci się podoba :)
UsuńWrócę :)
OdpowiedzUsuńDobrze :) Czekam z niecierpliwością ;)
UsuńNareszcie jestem!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny. Draco mnie strasznie wkurza, a ona powinna być z Blaise'm. Daphne to taka su*a. Taka wredna, że nie mogę. Naprawdę jej nie lubię. Jus dobrze zrobiła, że zmieniła jej kolor włosów. Pozdrawiam - A
Witaj! :)
UsuńDziękuję ślicznie :*
Hah, Daphne nikomu nie zaimponowała widzę XD no i dobrze, bo mi też :D
Również pozdrawiam :)
/Annabeth
Hejka
OdpowiedzUsuńWłaśnie weszłam na twojego bloga i bardzo mi się spodobało. Przeczytam jeszcze poprzednie rodzialiki ale już teraz po tym wiem, że super piszesz. To będzie dziś moja lekturka na dobranoc. :)
Zapraszam też do mnie jak ci się spodoba mój to możesz skomentować lub zaobserwować. Link:http://bigtimerushna-zawsze.blogspot.com
Ja twój na 100% zaobserwuje bo bardzo mi się spodobał
Witaj :)
UsuńMam nadzieję, że to nie jest zwykły spam i że na prawdę zostaniesz na dłużej :)
Pozdrawiam :*
/Annabeth
Witam,
OdpowiedzUsuńdroga autorko dopiero tutaj trafiłam, przeczytałam zaledwie fragment, ale juz wiem, że zostaję na dłużej... jak na razie nie mam jak przysiąść i przeczytać ale postaram się szybko nadrobić te zaległości....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Witam Cię serdecznie :) jest mi niezmiernie miło, że zostaniesz i mam nadzieję, że znajdziesz czas, aby przeczytać poprzednie rozdzialiki i miniaturkę :) dziękuję i również Cię pozdrawiam, droga Basiu :*
Usuń/Annabeth
Droga Annabeth,
OdpowiedzUsuńnie żeby coś, ale wpadłyśmy zapytać kiedy poczęstujesz nas następną porcją swojego talentu? Strasznie się niecierpliwimy!
Pozdrawiamy! :D
~ Rogacz i Łapa